Nie musisz chować swoich klejnotów

Kilka miesięcy temu głośno było o ks. Stryczku, który udzielił wywiadu dla portalu Money.pl. Głośno, bo pstryknął palcami przed oczami osób, które Kościół definiowały wyłącznie przez pryzmat ubóstwa. Nagle się okazało, że Jezus wcale nie karze się dzielić, a nic złego nie ma w byciu bogatym.

"Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego."


Te słowa nie oznaczają, że w niebie wywieszono tabliczkę "bogatych nie przyjmujemy". Mówią, że będzie im trudniej wejść do królestwa niebieskiego. Trud możemy potraktować bardzo życiowo - jako ryzyko, że zarabianie pieniędzy przysłoni prawdziwy sens życia, albo trud definiowany jako brak radości z małych rzeczy (efekt tego, że miało się wszystko). Lub otaczanie się ludźmi , którzy chcą nas wykorzystać i się na nas wzbogacić. Bogactwo to również życie w określonym środowisku - często trudnym, które w markach i luksusie znajduje prawdziwe szczęście. Nie w rodzinie, miłości, zaufaniu, pomocy drugiej osobie. Nie w prostych czynnościach. Nie w naturze i akceptacji siebie i drugiej osoby. Nie w Bogu. Można powiedzieć, że trud bogactwa to krzyż, który trzeba dźwigać. Ale nie w codziennym, ziemskim życiu tylko w drodze do Nieba.

Z bogactwem jest jak z wygodnym fotelem - tak nam w nim dobrze, że często ucinamy na nim drzemkę. A wtedy nie widzimy co się dzieje dookoła nas. Wstalibyśmy, ale jest tak wygodnie, że boimy się, że ktoś nam go zajmie.

Co innego twarde, połamane krzesło

Siedząc na nim jesteśmy cały czas w pełnej gotowości. Mamy świadomość tego, że każde potknięcie będzie niosło konsekwencje w postaci dotkliwego upadku. Jesteśmy więc bardziej uważni i skupieni, bo istnieje ryzyko, że z niego spadniemy. Jest nam więc łatwiej "wstać i pójść za Bogiem", gdy jesteśmy biedni i żyjemy tak, jakbyśmy siedzieli na tym twardym, połamanym krześle.

Ale przecież w siedzeniu na wygodnym fotelu nie ma nic złego. Oczywiście do momentu, w którym niepełnosprawny będzie chciał na nim usiąść, a my - kurczowo przywiązani do krzesła - odwrócimy wzrok i udamy, że drzemka przedłużyła się jeszcze o 5 minutek.

  
Nie trzymaj się kurczowo pieniędzy

Moje podejście do pieniędzy zmieniło wspaniałe małżeństwo, które odegrało ogromną rolę w moim życiu. Mają pieniądze, wyjeżdżają na wakacje, dwa mieszkania, oszczędności. Do wszystkiego małymi krokami dochodzili pracą i zaangażowaniem. Dzieci miały wszystko, co było im potrzebne do szczęścia - nie ajfony, nie rzeczy materialne. Przeciwnie - wyjazdy, obozy, pełna lodówka, sprzęt piłkarski czy narty. Całe życie pieniądze traktowali jako narzędzie do czynienia dobra, do pomagania innym. Nie trzymają się ich kurczowo, nie traktują jako swoje. Bóg im zaufał i na bieżąco je dostarcza, a potem wspólnie zastanawiają się komu by tym razem pomóc. I taki stosunek do pieniędzy jest w porządku - jeśli pieniądze nie są nasze, lecz od Boga dla nas. Jeśli rzeczy materialne dają nam prawdziwą radość, a nie są elementem teatru naszego wizerunku. Jeśli zakładamy, że prawdziwie bogate życie jest w duszy, a nie w portfelu.

Related Posts

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Anna Słapek. Obsługiwane przez usługę Blogger.